Łukasz Bardziński Łukasz Bardziński
173
BLOG

Czas arcypolski

Łukasz Bardziński Łukasz Bardziński Kultura Obserwuj notkę 0

Kończąc czytać i odkładając na półkę powieść Bronisława Wildsteina "Czas niedokończony", można mieć wrażenie, że właśnie zakończyło się przygodę z opowieścią arcypolską. Dziełem, które oddaje idealnie to co w ostatnich dziesięcioleciach tkwiło w Polskiej duszy.
Bez zrozumienia dawnego nie jesteś w stanie pojąć nowego. Te słowa Adama Broka - bohatera powieści, mogłyby być mottem całej książki. Na krótkim epizodzie z życia bohaterów w Polsce XXI-wiecznej, ciążą dziesięciolecia. Ciążą na nich historie, o których chcieliby zapomnieć, ale te niczym bumerang wracają. Gaja, kochanka Adama próbowała żyć, bez przeszłości, dobro, zło, prawda fałsz, to były dla niej pojęcia abstrakcyjne, liczył się profesjonalizm i zabawa, hedonizm. Sex w najróżniejszych konstelacjach miał zdusić, naturalny, aczkolwiek obciachowy instynkt macierzyński, niestety nie można było tego robić bez końca. A koniec Gai mógłby być groteskowy - samobójstwo wśród porozrzucanych pornosów, z wielkim fioletowym wibratorem.
"Czas niedokończony" to też historia, której element jest chyba w każdym polskim domu. Zawsze gdzieś był ktoś, kto angażował się w opozycje, ktoś kto układał się z władzą, były świnie, i byli ideowcy, którzy w imię naprawy świata, stawali się barbarzyńcami mordującymi innych ludzi. Wreszcie Wildstein ukazał doskonale wojnę Polsko - polską, która rozgrywa się w ramach rodziny. Żona - opozycjonista, mąż - reżimowy dziennikarz, robiący karierę, tłumaczący w cyniczny sposób każdą niegodziwość władzy, ,Jednocześnie trudno uznać go do końca za skończoną komunistyczną świnię, będąc TW, zapisuje się do PZPRu, aby wyrwać się ze szponów SB i chronić rodzinę. Po latach na łożu śmierci przyznaje, że jego inteligencja, ogrom wiedzy jaka posiadał, na nic się zdały. rodzinna wojnę ideologiczną wygrała żona, ta gorzej wykształcona, ale mająca twardy kręgosłup kilku prostych zasad. Szary moher okazał się lepszy od wykształciucha. Pisząc recenzję, zdaję się ślizgać po wątkach powieści Wildsteina, ale zagłębienie się w jakikolwiek wątek tej powieści, może skończyć się zamienieniem krótkiej recenzji a długi esej. Książka ta to swoisty traktat o filozofii, na blisko 600 stronach rozgrywa się batalia pomiędzy cynizmem, nihilizmem z jednej strony, a kilkoma prostymi zasadami z drugiej, wartościami ponadczasowymi, uniwersalnymi, które zwyczajnie mówią nam jak żyć. To te zasady triumfują nad modnym liberalizmem, który okazuje się tylko maską przysłaniającą tęsknotę do tego co najważniejsze i podstawowe w naszym życiu - miłości i prawdy. Liberalizm nie jest odpowiedzią, tak samo jak nie jest nią wielkie miasto. Symbolem tego mogą być ostatnie akapity. Adam Brok, jeden z głównych bohaterów powieści, klasyczny młody wykształcony, do tego "z zachodu", ucieka z Warszawy na wieś. Motyw prowincji, jako odnalezionego małego raju dla głównego bohatera staje się powoli tez znakiem firmowym Wildsteina. Podobnie bowiem kończy się wcześniejsza, równie świetna "Dolina Nicości", obie ksiązki to zresztą ten sam świat, nie tylko przeplatają się w nich wątki i niektóre nazwiska, ale i w jednej i drugiej doskonale ukazany jest klimat III RP, pięknej niczym papuga z zewnątrz, strojącej się w piórka liberalizmu, a wewnątrz zgniłą i śmierdzącą, dzięki doskonałym opisom autora, czasami można wręcz poczuć całą zgniliznę otaczającego nas świata. Twórczość Wildsteina nie jest wesoła, nie jest to lektura do zabrania na wakacje, ale jest to literatura obowiązkowa, bo bardzo dużo mówi nam o współczesnej Polsce.

urodzony w roku 1984, marzy o świecie będącym przeciwieństwem książki Orwella, z której tytułem jego urodziny się zbiegły. Politolog, przez monarchistów uznany za przedstawiciela romantyzmu politycznego. Uwielbia poznawać świat i odkrywać pozapolityczne aspekty romantyzmu. Pisze i czyta w dużych ilościach. Najlepiej przy akompaniamencie dobrego rocka w tle.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura