Łukasz Bardziński Łukasz Bardziński
5917
BLOG

Kawusi ze Starbusia życie po życiu.

Łukasz Bardziński Łukasz Bardziński Rozmaitości Obserwuj notkę 151
Kiedy usłyszałem, że w pewnym mieście wojewódzkim, do którego cywilizacyjne dobrodziejstwo Starbucksa jeszcze nie dotarło, lokalni hipsterzy paradują na co dzień po ulicach z kubkami wspomnianej restauracji, przywiezionymi z Warszawy, myślałem, że to żart. Taka współczesna legenda, złośliwy docinek pod adresem Młodych Wykształconych?
Ostatnio jednak mimowolnie stałem się świadkiem podróży starbucksowego kubka, który wspólnie ze swoim nabywcą wyruszył z wielkomiejskiej Warszawy na prowincję w Polsce centralnej. 
Łza się musiała zakręcić w oku zielonej postaci zdobiącej logo kultowego kartonowego kubeczka na myśl o opuszczeniu stolicy. Pomimo ciepłej kawuni, która wypełniała jej  wnętrze  poczuła  przeraźliwe zimno kiedy znalazła się na półce w pociągu jednej z linii kolejowych, aspirujących do szybko przemieszczających się po polskich torach. 
Zielona postać chrząknęła dyskretnie, przecież nie będzie całą drogą patrzeć na tą starszą panią w moherowym berecie siedzącą naprzeciwko. Miłośnik kawy delikatnie poprawił kubek. Tak lepiej teraz nasza bohaterka widziała cały przedział, a co najważniejsze wszyscy mogli podziwiać zielonkawą zjawę z kartonika. 
Oprócz tej starszej Pani towarzystwo było wyśmienite. Młody kolega namiętnie bawiący się tabletem, zapewne, jakaś intelektualistka z gazetą z czerwonym prostokącikiem, widać siedzą tutaj ludzie, którym nie jest wszystko jedno.  Do tego ten zabawny Pan w średnim wieku z lubieżnym uśmiechem, którego pisemko uśmiecha się z okładki wielkim znakiem ośmiokątnym, w kodeksie drogowym oznaczonym jako B-20, z wypisanym na nim słowem sprzeciwu. I jeszcze jeden osobnik, ze słuchawkami na uszach, też 
pewnie swój, chociaż nie określający się żadnym gazetowym logo, czy gadżetem. Chociaż? coś wyciąga? Co to jest? Heh widać, że ten to od rzeczy myśli, jakieś Wildsteiny i Ziemkiewicze.  fuj. 
Podróż kubeczkowej damy trwała jakieś dwie godziny. Jej właściciel co pewien czas podnosił ją, popijał zawartość i odkładał, słodycz starbucksowej kawuni pobudzała jego zmysły, czasem kiedy nieuważnie ją umiejscowił, korygował swój błąd, aby wszyscy mieli ją na widoku i żeby ona wszystkich widziała.
Nadszedł wreszcie czas rozłąki. Ostatnia kropla życiodajnego płynu opuściła kartonowy kubek. W takiej sytuacji większość kubków kończy w koszu na śmieci. Dreszcz niepewności przeszył zieloną postać. Czy skończy jak te inne pojemniczki na kawę, z kuble razem z paczką po chipsach, lodowatą puszką po piwie i co gorsza  gnijącą już skórką od banana? Nie! Przecież kawuni ze Stabucksa nie pijają jacyś pisowcy czy gazetopolacy, a polska elyta. Tak, tak kubeczkowy wybawiciel z namaszczeniem podniósł 
panienkę z logotypu. Delikatnie ułożył w swojej torbie i wyszedł na stacji w jakiejś małej miejscowości. Tutaj kubeczkowa dama, rozpocznie swoją pracę u podstaw, będzie uśmiechać się do ciemnego ludu i zachęcać by wyruszyli w podróż do stolicy, zasmakować prawdziwego życia. 
Pasażer ze słuchawkami spojrzał przez okno, torba  z zielona damą radośnie kołysała się na ramieniu jej właściciela. Odłożył gazetę i zadumał się nad losem kubeczka. Co się teraz z nim stanie? Czy skończy na półce, na honorowym miejscu obok wazonika z kwiatami, a może umyty będzie służył za ekskluzywny pojemniczek na kawy przygotowane z torebki zakupionej w jakimś dyskoncie. Czy też będzie jedynie atrakcyjnym rekwizytem dla właściciela, który zapomni umyć kubeczek i kiedy pleśń zacznie pożerać 
kartonowe cudo, zielona damę zastąpi jej koleżanka po fachu przywieziona ze stolicy pociągiem tak zwanym ekspresowym.
 
Dziękuję Agnieszce za sugestię, że przygoda kubka kawy to materiał wart wystukania przyciskami klawiatury.  

urodzony w roku 1984, marzy o świecie będącym przeciwieństwem książki Orwella, z której tytułem jego urodziny się zbiegły. Politolog, przez monarchistów uznany za przedstawiciela romantyzmu politycznego. Uwielbia poznawać świat i odkrywać pozapolityczne aspekty romantyzmu. Pisze i czyta w dużych ilościach. Najlepiej przy akompaniamencie dobrego rocka w tle.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości